Gypsy Cobs on the white sand

Kaśka i jej Gypsy Coby

Edyta Aktualności, Sesje Skomentuj

Dotychczas pisałam tutaj głównie o sesjach i miejscach. Teraz czas na ludzi.

Jak pewnie zauważyliście w tym sezonie wyjątkowo często fotografowałam konie rasy Gypsy Cob. Ciekawi jesteście dlaczego? W takim razie pozwólcie, że przedstawię Wam wyjątkową osobę – Kasię Słupską, właścicielkę Ośrodka Babin koło Legnicy, jedną z bardziej zwariowanych  osób jakie znam. Poznałyśmy się przez Internet i po raz pierwszy próbowałyśmy umówić się na sesję jesienią zeszłego roku, niestety wówczas się nie udało.

Gypsy Coby wśród maków o wschodzie

Po raz kolejny odezwała się do mnie w czerwcu, przysyłając zdjęcie kwitnącego pola maków, które zaparło mi dech w piersiach. “W makach już w tym roku robiłaś zdjęcia?” – zapytała. Nie robiłam. Dlatego, mimo że jej wiadomość zastała mnie w Nowym Targu,  a Legnica niezupełnie znajdowała się po drodze na trasie do Warszawy, nie zastanawiałam się długo. Na drugi dzień byłam już u niej. Pobudka o 3 w nocy, ładowanie koni do przyczepy, wygradzanie kawałka pola pastuchem – nie było łatwo. Jednak zdjęcia jej wspaniałych srokaczy w pejzażu jak z bajki, wynagrodziły z nawiązką włożony w nie wysiłek.

Gypsy Cob galopujący przez pole maków

Tuż przed moim wyjazdem, pokazała mi wodospad na małej rzeczce, mówiąc – następnym razem działamy tutaj. Propozycja była kusząca, choć w najśmielszych marzeniach nie wyobrażałam sobie, że konie wejdą w to miejsce. Okazało się jednak, że Gypsy Coby Kasi, wejdą za nią zawsze i wszędzie. W dodatku ze stoickim spokojem, podobnie jak ich właścicielka, znosiły ogłuszający huk spadającej wody, a efekt po raz kolejny okazał się znakomity.

Gypsy Cob przy wodospadzie
Ogier Gypsy Cob stojący przy wodospadzie

Dwa dni później, odbyła się kolejna sesja w kopalni kaolinu w Nowogodźcu. Niezmęczona Kasia, przywiozła swoje ogiery, na niezwykłej urody białe piaski, a one jak zwykle nie zawiodły pokładanych w nich nadziei. Podczas tej sesji gościłyśmy również  niemiecką fotografkę Christiane Slawik, ale to temat na osobny post.

Ogiery Gypsy Cob na białych piaskach w kopalni kaolinu

Wydawało mi się, że w tym roku wyczerpałam już limit na zdjęcia Gypsy Cobów. Jakże się myliłam. Na początku sierpnia otrzymałam kolejne zdjęcie, tym razem pola słoneczników, wraz z nową  wiadomością: “słoneczniki robiłaś?” Mimo że miałam zaplanowany wyjazd na Mazury, uznałam, że taka okazja może się szybko nie powtórzyć, więc zamiast na Olsztyn, po raz kolejny obrałam kierunek na Legnicę. Całe szczęście, że można tam już dojechać autostradą… Niestety dziura w oponie przyczepki pokrzyżowała nam tym razem plany i nie udało się wykonać wszystkiego co zaplanowałyśmy, ale i tak po obejrzeniu zdjęć, uznałam, że było warto. Bo z Kasią zawsze warto!

Klacz Gypsy Cob wśród słoneczników o zachodzie słońca

Jak więc widzicie, to osoba, z którą można przysłowiowe konie kraść i góry przenosić. Ma sto pomysłów na minutę i natychmiast przystępuje do ich realizacji. Czasami trudno za nią nadążyć, w przenośni i dosłownie. Jednak to właśnie dzięki takim osobom, które spotykam na swojej drodze, powstają najpiękniejsze zdjęcia, a każda sesja jest przygodą. Dziękuję Kasiu!


Podziel się tym projektem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *